Talizman na szczęście - hematyt. Popularnością cieszą się także talizmany wykonane z hematytu. Kamień ten może mieć dobry wpływ na naszą formę psychiczną. Dodaje energii, a także budzi w radość życia. Może także pomóc w pokonywaniu różnych życiowych przeszkód. Oprócz tego ma on bardzo dobre działanie na naszą krew. Kauf ist Kauf.”. – Nie kupuj kota w worku. „Mit den Wölfen muss man heulen.”. – Kiedy wejdziesz między wrony, musisz krakać tak jak one. „Die Dümmsten haben das meiste Glück.”. – Głupi ma zawsze szczęście. „Kleider machen Leute.”. – Jak cię widzą, tak cię piszą. „Jedes Ding hat zwei Seiten.”. Poznaj stare przysłowia i ich znaczenie: Ile kto ma cierpliwości, tyle ma mądrości. Gdy trwoga, to do Boga. Kto pracuje za młodu, ten na starość nie ma głodu. Kto szanuje niedziele i dni boże – Pan mu dopomoże. Lepsza cnota w błocie, niż niecnota w złocie. Jaka woda, taki młyn. Hej :) W zeszłym miesiącu po raz pierwszy stworzyłam sobie plan zakupowy i całkiem spodobała mi się ta idea :) Nie spełniłam go w 100% i o Głupi ma zawsze szczęście. È solo - È fortuna sfacciata. To tylko cholerne szczęście. Ha avuto una fortuna sfacciata. Wygrałeś, bo miałeś szczęście. Vay Tiền Nhanh Ggads. Mid-term training jest obowiązkowy dla każdego wolontariusza, którego projekt trwa dłużej niż 6 miesięcy – mój trwa 7, szczęśliwie się więc załapałam. Tak jak pierwszy trening ten też odbywał się w Tbilisi, mieliśmy więc kolejną okazję, by udać się do Gruzji. Trening zaczynał się 9 grudnia, my z Martinem od dawna już jednak planowaliśmy, że wybierzemy się tam kilka dni wcześniej, aby coś zwiedzić. Na nieszczęście tak się złożyło, że akurat ten okres, był okresem zdecydowanie „burzowym” w naszej organizacji. Dużo nieprzyjemnych konwersacji z szefostwem i także pomiędzy nami samymi. Kilka dni chodziliśmy na siebie naburmuszeni i zupełnie zapomnieliśmy, o wcześniejszym wyjeździe do Gruzji. O całej sprawie przypomnieliśmy sobie 5 grudnia o godz. 12 i wciąż rozmawiając przez zęby zdecydowaliśmy się wyruszyć jeszcze tego samego dnia marszrutką o . Jakimś cudem zdążyliśmy na nasz cudowny transport. Towarzysze podróży okazali się w większości Gruzinami. Jedna kobieta siedząca obok mnie, była Gruzinką, która poślubiła Ormianina i zamieszkała w Armenii, ale w Gruzji wydała za mąż swoją córkę, do której właśnie jechała. Druga kobieta – Inga, była Rosjanką. Jej rodzina wylądowała w Gruzji w czasach ZSRR i była wówczas bardzo zamożna… Wszystko jednak stracili i Inga, zaraz po osiągnięciu przez jej córkę pełnoletniości postanowiła wrócić do Rosji. Jej rodzice zdecydowali jednak nie wracać do Ojczyzny i od tamtej pory Inga co jakiś czas przylatuje z Moskwy, by ich odwiedzić ( nie muszę chyba wspominać, ze oprócz tego przysyła im co miesiąc „rubelki”), tym razem miała lot do Erywania, z którego musiała dojechać do Tbilisi. Całkiem sympatycznie mi się rozmawiało z tymi kobietami, zwłaszcza z Ingą, której rosyjski był świetny, dopóki nie zorientowałam się, że nasza marszrutka do Tbilisi dotrze o a my nie pomyśleliśmy o żadnym miejscu do spania… Oczywiście znaliśmy już kilka osób w mieście, ale nie mieliśmy na nich namiarów. Zaczęło się więc rozpaczliwe kontaktowanie się ze znajomymi z Erywania i błaganie o skontaktowanie się z kimś na facebooku, czasu mieliśmy niewiele, bo za kilkadziesiąt minut wraz z przekroczeniem granicy nasze telefony miały przestać działać. Muszę przyznać, że perspektywa włóczenia się grudniową nocą po Tbilisi trochę mnie przeraziła. Tak bardzo się zestresowałam, że w pewnym momencie pomieszały mi się języki i zamiast po angielsku zwróciłam się do Martina po rosyjsku, żaląc się na to, że nikt nie odpowiada, więc nie mamy gdzie spać. Martin oczywiście nic z tego nie zrozumiał, ale nasi współpasażerowie tak i w ciągu sekundy kobiety zaczęły się sprzeczać, u kogo nam będzie lepiej. Ostatecznie wygrała Inga, która w Tbilisi miała własne nieużywane mieszkanie, a sama miała zamiar pierwszą noc spędzić u rodziców. Dostaliśmy więc kluczę do mieszkania, zostaliśmy podwiezieni pod same drzwi, Inga wraz z mamą pościeliły nam łóżka, a jej szwagier zostawił nam 2 lari na metro, bo nie mieliśmy przy sobie ani 1 tetri ( na granicy tak byliśmy zajęci noclegiem, że wymiana nie przyszła nam do głowy). Wymieniliśmy się numerami i obiecaliśmy zwrócić kluczę po powrocie z Kutaisi, do którego mieliśmy zamiar pojechać dnia następnego. Nieprawdopodobne, prawda? Okazać taką życzliwość dla obcych, ja wciąż ledwie w to wierzę. ;) Mieszkanie Ingi, było małe i niezwykle magiczne, dzięki starym sprzętom jakie się w nim znajdowały. Mnie osobiście urzekła też masa rosyjskich książek, w tym książki Aghaty Christie! Nasz wyjazd był tak spontaniczny, że Martin większość ciuchów wziął prosto z pralki. Tu grzeje się i suszy bluzę przy ledwie zipiącym grzejniku, starszym pewnie od niego samego, że o mnie nie wspomnę. ;) Cudowny żółcioszek, który rano nas obudził głośnym tarabanieniem - mama Ingi chciała wiedzieć jak się miewamy. Obok podarowane nam 2 lari .;) Fotografia zdobiąca kuchenną szafkę. Bardzo mi się spodobała, nie tylko ze względu na urodziwego młodzieńca (:D), ale również ze względu ma Dogi Niemieckie - psy, które należą do moich ulubionych! :) Następnego dnia udaliśmy się do Kutaisi, o czym będzie w następnym poście. ;) Prawdziwą sztuką wybrać jest solidnego gracza NBA spośród setek rokrocznie zgłaszających się do draftu kandydatów. Oczywiście ci z pierwszeństwem wyboru prawdopodobieństwo mają większe, stąd osłabiające zespół wymiany, tankowanie i przedłużające się w nieskończoność kontuzje czołowych graczy. Można też jak Cleveland Cavaliers, po kryjomu składać ofiary z cheerleaderek gdzieś w kazamatach pod Quicken Loans Arena. Wybaczcie, ale trzy razy w ciągu czterech lat sięgać po pierwszy wybór? Pachnie wałkiem albo czarną magią. Najgorzej mają ci ze środka tabeli. Ani w playoffs nie powalczą ani w loterii udziału nie wezmą – frajerzy. No dobrze, ale skąd ten tytuł zapytacie? Otóż obudziłem się dziś rano i doznałem olśnienia, New York Knicks tankują! Mówię Wam to ja, zajadły fan NYK. Zanim skomentujecie, że to niemożliwe bo przecież większość picków rozdali za przysłowiowy worek ziemniaków – wciąż dysponują wyborami w pierwszej rundzie na rok 2015 oraz 2017. O ile Phil Jackson nie odda ich w jakiejś wymianie, a Knicks utrzymają dotychczasową średnią zwycięstw, być może drużynie uda się wyrwać jakiś młody talent. Z perspektywy historii ich wyborów można śmiało stwierdzić: głupi zawsze ma szczęście! Zdecydowanie Knicks mają farta do wynajdywania w drafcie przydatnych zawodników. Może nie supergwiazd, ale produktywnych “zadaniowców” którzy z biegiem lat z powodzeniem przyjmują rolę starterów, najczęściej już w innym klubie. Dziś cofniemy się w przeszłość by prześledzić co ciekawsze wybory draftowe NYK poczynając od roku 2000. Tim Hardaway Jr. pick 24. (2013) Tegoroczny draft pominę . Jeden się połamał, drugiego odesłano do D-League na szkołę basketu. Za to rok temu udało im się trafić solidnie, może nie w sam środek tarczy, ale w kto wie. Syn legendy NBA Tima Hardawaya to przede wszystkim niezwykły talent strzelecki. Kozła po tatusiu nie odziedziczył, ale rzutowo ma to coś, czego potrzeba w triangle-offense. Z defensywą u niego krucho, ale można nad tym popracować. Kiedy dostaje większą ilość minut odwdzięcza się duża ilością punktów na dobrej skuteczności. Gdy wchodzi na parę minut – jakby nie mógł odnaleźć się na boisku. Jaka przyszłość czeka go w Big Apple? Sam nie wiem, choć wierzę że przyszłościowo to najlepszy pomysł na pozycji SG. Iman Shumpert pick 17. (2011) Shumpert nie miał łatwego startu w NBA. Najpierw grał jako PG w tragikomicznej wersji Knicks jaką tworzył Mike D’Antoni. Później kontuzja więzadła w kolanie i absencja przez 8 miesięcy. Kiedy powrócił na stołku trenerskim siedział już Mike Woodson, a stanie w rogu boiska i obserwowanie jak Melo gra 1-na-1 to nie było to, co Iman lubił najbardziej. Momentami w prowizorycznych trójkątach spisywał się dobrze. Do bardzo dobrej obrony dodał rolę kreatora (coś jak Pippen w Chicago Bulls) jednak wraz z powrotem rozgrywającego Jose Calderon jego dobre dni dobiegły końca. Czy odejdzie razem ze schodzącym kontraktem Amare i Bargnani’ego? Tylko Jax to wie, ale czy jest sens pozbycia się najlepszego obrońcy w drużynie? CZYTAJ DALEJ >> Autor Wątek: Głupi ma zawsze szczęście? (Przeczytany 3813 razy) Niech pomysle.. tak w sumie to okolo 15 przynam, ze w kilku (ale to kilku) jechalam na logike, wykreslalam to co dziwnie brzmi a zostawialam to co wydawalo mi sie najbardziej prawdopodobne Zapisane pola a co do tych okularów Zapendowsiek to co wy od niej chcecie?? trzeba tylko z niej przyklad brac ze jak sie w mlodosci okularow nie nosi to potem trzeba miec takie jak ona ta to moze ja jednak zaczne nosic te okulary co leżą na półce yasne :P Zapisane Zapisane Forum Zwierzaki kora, zglosilam Twoje zachowanie modom. nie bede miala obiekcji zeby zrobic to jeszcze raz. Zapisane Jasne, że tak. Ja jakoś ja zawsze mam pecha.... Zapisane Sumienie nie powstrzymuje od grzechów, przeszkadza tylko cieszyć się nimi. [Jean Cocteau] gg:1428362 Nataila Właściwie to nie wiem. Z jednej strony tak, ale chyba częściej nie. Zapisane Może i prawda... tylko że ja i głupia i szczęścia nie mam Zapisane ...ama, como si nunca te hubieran herido... aleb Głupi ma zawsze szczescie - TAK Zapisane Głupi ma szczęścia tyle, co mądrty, tylko niktr tego nie zauważa. Jak ktoś jest głupi i mu się poszczęście, to mówi się "ma szczęście, bo jest głupi", a jak poszczęści sie mądremu, to nikt nawet nie zauważa, bo to mądry. Moze mnie zrozumiecie... Dziś coś bełkoczę, nie umiem urać myśli w sowa, sorry za to. To chyba przez to, że zaczęły się 4-dniowe ferie Zapisane Forum Zwierzaki Oczywiscie,ze taka jest prawda. Coraz czesciej widze,ze to sie sprawdza Zapisane "A pewnego dnia zapytasz mnie co bardziej kocham: Ciebieczy moje życie? Ja odpowiem moje życie..Ty odwrócisz się i odejdziesz bez słowa nie wiedząc,żemoje życie to Ty." Ja się z tym stwierdzeniem nie zgadzam. Ja zawsze mam szczęście . Zapisane pozdrawiam wszystkich,Kasia & Magia & Nero & Rudy & Ramzesoraz Raptus & Figa & Elfik & Kiki & Riki & Mysia Pysia & Parszywek & Bambus & Foks (za Tęczowym Mostem) ['] golden Zapisane julia_mrm a ja sie NIE zgadzam, moze to sie tyczy wiekszosci ale naperwno nie jest to regóła, pomyslcie kazdy musi miec choc przez chwile szczescie bo tak to , to swiat by byl niesprawiedliwy Zapisane swiat JEST niesprawiedliwy Zapisane Dalmafreciak Tak, a dodałabym "Głupi, ale za to cwaniak, ma zawsze szczęście"...Ja zamiast tego właśnie tak bym powiedziała. Nie tyle niezbyt inteligentny co leniwy i cwaniaczkowaty ma szczęście.. Zapisane Forum Zwierzaki Amarae Niestety prawda... Jak mnie taka jedna prowokowała i ja na nią krzyknęłam, to oczywiście ja dostałam uwagę... Zapisane Nieprawda! Bo ja nigdy nie mam szczęścia! Zapisane karletko najzwyczajniej ,jesteś mądrą osobą Zapisane - Klaudynka Niestety tak................ . Zapisane julia_mrm NIE < NIE TO NIE PRAWDA Zapisane nio tak... glupi ma zawsze szczescie ... a jeszce glupszy... wogole nie ma ....Ale w sumie zwykle glupi ma szczecie Zapisane Forum Zwierzaki k_lap Akurat w tej kwestii jest ta dziwna prawidlowosc, ze "Glupi ma zawsze szczescie", chociaz ostatnimi czasy slyszalam inna wersje tego powiedzenia i ono bardziej sie sprawdza, podobno: "CO DRUGI GLUPI MA ZAWSZE SZCZESCIE" Zapisane

głupi ma zawsze szczęście znaczenie